Szkoła Podstawowa z Oddziałem Przedszkolnym im. Jakuba Kani w Domaradzu

46-034 Pokój  

Domaradz 3  

Tel.: (77) 469-80-31

sp-domaradz@wp.pl

Pasja czy uzależnienie od internetu, siecioholizm

Telefon ma przyrośnięty do ręki. Dla niego świat poza internetem mógłby nie istnieć. Dla niej nic poza tą grą się nie liczy. Ciągle tylko przegląda te strony, kciuk jej odpadnie od scrollowania. Takie zdania padają, gdy dorośli zaczynają się obawiać, że elektronika stanie się dla nich konkurencją. Formułują często ostre sądy, że to uzależnienie od inernetu, siecioholizm, choroba wymagająca leczenia. Mają poczucie, że dzieci zostały całkowicie pochłonięte przez niebieskie światło telefonu lub laptopa. W tym wszystkim nie zastanawiają się jednak, jakie są przyczyny tego stanu rzeczy. Przeczytaj artykuł i dowiedz się, jakie są przyczyny częstego sięgania po elektronikę przez młodych ludzi. Sprawdź, jak dowiedzieć się, czy to faktycznie uzależnienie od internetu, siecioholizm. Kiedy internet to rozrywka i szansa na kontakt, a kiedy mogą pojawić się konsekwencje nadużywania tego medium?

Z artykułu dowiesz się m.in.:

  • Dlaczego elektronika odgrywa tak ważną rolę w życiu dzieci i młodzieży
  • Czy gry komputerowe mogą być prawdziwą pasją i czy zawsze należy krytykować tę rozrywkę
  • Jakie sygnały świadczą o tym, że uczeń może być uzależniony od internetu
  • Co zrobić, jeżeli zauważone zostaną negatywne konsekwencje nadużywania elektroniki

Rola elektroniki w życiu dynamicznie się zmienia. Właściwie cały czas rośnie w siłę. Nie korzystamy z papierowych map, książek kucharskich, encyklopedii, słowników języków obcych. W telefonie, tablecie czy komputerze można znaleźć wszystko. Odpowiedzi na zadania z matematyki, nawet nagrane lekcje z różnych przedmiotów. Dzisiejsze dzieci nie znają świata, w którym po odpowiedź na trudne pytanie szło się do biblioteki. Obce jest im wertowanie książek i czasopism, by poszukać krótkiej choćby wzmianki o nowej roślinie w domu. Wystarczy odpowiednia aplikacja, smartfonowy aparat i urządzenie samo wyszuka wskazówki o tym, jak podlewać i gdzie najlepiej rośnie.

W szkołach nieustannie trwa dyskusja. Korzystać z telefonów na lekcji, czy nie? Pozwalać na nie na przerwach? A może w ogóle zbierać je rano do koszyczka i oddawać po lekcji? Dorośli zadają sobie pytanie – ile minut lub godzin dziennie dziecko powinno grać w gry komputerowe? Kiedy jest pasjonatem, a kiedy ofiarą uzależnienia? Czy wystarczy rozmowa, czy może już potrzebna jest terapia uzależnień?

Pasja czy uzależnienie od internetu, siecioholizm

Gdyby nastolatek miał rozeznanie w kinie i potrafił wymienić reżyserów i różne gatunki oraz z wypiekami oczekiwałby kolejnych premier, rodzic pękałby z dumy. Gorzej jednak, jeśli dwunastolatek z pasją opowiada o pojawieniu się na rynku kolejnej gry. Rodzica niepokoi, że dziecko chce w nią grać wieczorami i rozmawiać o niej z kolegami, a najlepiej jednocześnie jedno i drugie. Dorośli często w ogóle nie zadają sobie trudu, by sprawdzić, o czym właściwie te dzieci mówią.

Co to znaczy zagrać? To przeżyć jakąś fabularną przygodę na własnej skórze. Dla wielu nastolatków granie jest tym, czym dla dorosłych czytanie książek, oglądanie filmów czy słuchanie muzyki. Pasją, rozrywką, zainteresowaniem. Interaktywnym, wciągającym sposobem na spędzenie czasu. Możliwością odwiedzenia ogromnej ilości wykreowanych światów i przeżycia przygody. Często ramię w ramię z przyjaciółmi, którzy spędzają czas na tym samym serwerze. Czy to już uzależnienie od internetu i siecioholizm?

Dorośli nie zastanawiają się, jaki wpływ na nich i ich dzieci może mieć oglądanie thrillerów mrożących krew w żyłach. Biją jednak na alarm, jeśli w grze pojawi się podobny wątek. Czy słusznie? Czasem tak. Dla każdej gry jest przecież określony limit wieku. Warto sprawdzić dla kogo przeznaczona jest fabuła, co zawiera gra. Najlepiej po prostu na własnej skórze przekonać się, czy wybrana przez dziecko gra jest rzeczywiście tak okropna. Dzięki temu jest się bliżej dziecka. Jest to zdecydowanie lepsze działanie niż krzyczenie o uzależnieniu, straszenie odcięciem internetu oraz grożenie wysłaniem na terapię.

Telefon jako szansa na ucieczkę do „świata własnych spraw”

Warto obserwować dziecko czy nastolatka. Sprawdzić, ile właściwie obszarów życia codziennego pochłania elektronika. Czy ma przeciwwagę w postaci realnych relacji międzyludzkich? Czy jest raczej sposobem na zapełnienie pustki, którą powoduje chroniczna samotność ucznia.

Wielu uczniów opowiada, jak łatwo jest sprawiać wrażenie „zajętego własnymi sprawami”, gdy się ma w ręku telefon. Często sięgają po niego wtedy, gdy nie są w stanie wejść w życie grupy rówieśniczej. Zupełnie inną sytuacją jest wspólne oglądanie filmiku przez troje czy czworo kolegów, a samotne przeglądanie mediów społecznościowych przez ucznia, który nie ma przyjaciół.

Kiedy nadmierne korzystanie z elektroniki może oznaczać uzależnienie?

Jeśli pojawia się obawa, że uczeń jest uzależniony, trzeba sprawdzić:

  • ile czasu w ciągu dnia poświęca na korzystanie z elektroniki,
  • czy dzieje się to kosztem obowiązków, innych rozrywek, kontaktów z innymi,
  • czy korzystanie z telefonu, tabletu, laptopa służy komunikacji, czy izolacji,
  • jaki jest jego stosunek do elektroniki,
  • czy potrafi odłożyć urządzenie i przejść do innej czynności bez narastającej frustracji,
  • jaki jest jego stan psychiczny, czy nastrój jest stabilny adekwatnie do wieku i okoliczności,
  • czy ma kłopoty ze snem, apetytem, koncentracją uwagi.

Uzależnienie jest często próbą kompensacji jakichś deficytów. Dzieci, które uzależniają się od określonych substancji czy czynności, zawsze mają ku temu jakiś powód. Potrzebują zapełnić lukę, którą tworzy inna niezaspokojona potrzeba. Być może to potrzeba poczucia bezpieczeństwa, relacji, uwagi otoczenia, opieki, ciepła. Nadmierne korzystanie z elektroniki może być sposobem na obniżenie stresu i napięcia, złagodzenie lęku, poprawę nastroju. Czasem granie w emocjonujące gry pełne przemocy jest po prostu sposobem na wyrażenie własnej złości i frustracji.

Jak zareagować, by nie pogorszyć sprawy? Spotkanie z psychologiem i leczenie

Pierwszym odruchem dorosłych, którzy martwią się o dzieci, jest ograniczenie lub całkowite zabranie dostępu do elektroniki. Dzieci często mówią o takiej sytuacji „detoks”. Same opowiadają o tym, że w pierwszym momencie są nieziemsko złe, potem zaczynają się przyzwyczajać i adaptować do sytuacji. Nawet wynajdują nowe, interesujące zajęcia, które napełniają zachwytem dorosłych. Czytają, rysują, wychodzą na dwór. A potem nadchodzi moment, w którym jednak trzeba napisać do koleżanki z ławki, sprawdzić coś w internetowej encyklopedii, posłuchać audiobooka z lekturą. I jeśli wyjściowy problem, dla którego jedynie przykrywką było „uzależnienie” nie został rozwiązany, sytuacja z prędkością światła wraca do normy.

Przede wszystkim trzeba pomóc dziecku rozwiązać sytuację, która spowodowała nadużywanie sprzętów. Zastanowić się:

  • jakiej jakości są jego kontakty rówieśnicze,
  • czy jest możliwe, by dziecko doświadczyło odrzucenia, wykluczenia ze strony rówieśników,
  • jak wygląda jego sytuacja rodzinna,
  • czy czuje się bezpiecznie,
  • jaka jest jego samoocena,
  • jakie emocje dominują w jego życiu.

Bez odpowiedniego wsparcia trudno jest zbudować świat, który nie będzie zachęcał do ucieczki w świat Internetu. Dlatego dobrym wyjściem jest skorzystanie z pomocy psychologa dziecięcego. On pomoże zapewnić dziecku odpowiednie warunki do zmiany stylu życia. W pracy z rodzicami najważniejsza jest odpowiednia psychoedukacja – nie tylko na temat konsekwencji nadużywania elektroniki, ale również źródeł tego kłopotu.

 

Opracowano na podstawie artykułu :Autor: Natalia Perek